Miejska Biblioteka Publiczna zaprasza na wystawę Akwarelowe podróże w OKNACH - Bartłomiej Michałowski, która będzie czynna w dniach 1-21 kwietnia 2017 w Galerii OKNA MBP przy ul. Peowiaków 12.
Akwarelowe podróże w czasie i przestrzeni
Jakie miejsca, które są podróżami, wyróżnia tak specjalnie Bartłomiej Michałowski, że poświęca im swoje malarstwo? Odpowiedź jest po części prosta: te, które są piękne lub urokliwe, które potrafią działać swoim różnorodnym wdziękiem, które przede wszystkim coś w nas ożywiają, wprawiają w rezonans tę niepojętą cząstkę nas, która dla nas samych jest tajemnicą. Trzeba umieć takie miejsca znaleźć, poddać im się, obserwować i na swój sposób pielęgnować- aby móc uważać je za swoje.
Wiedząc zarazem, że się ich nie posiądzie na wyłączność. Takie bywają często miejsca rodzinne, rodzinne również w sensie kulturowym. Michałowski jest pod wrażeniem starego Lublina, pod wrażeniem Roztocza oraz okolic pogranicznych, gdzie przyroda w całości łączy się z architekturą. Wierny jest też Kazimierzowi i kazimierskiej grze światła i kolorów w przestrzeni. Jednak drugą nogą jego zauroczenie i paleta opiera się o Prowansję, francuskie wybrzeże Morza Śródziemnego i Atlantyku. Trzecim filarem jest Drohobycz, miasto Brunona Schulza, gdzie wystawia swoje prace podczas kolejnych edycji Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza.
Tam i tu- jak i na Roztocze- malarz podróżuje regularnie. Jest zachłanny, jedno miejsce porzuca dla drugiego. Ale nie na zawsze- i wtedy okazuje się, że to nie on je opanował, lecz one zawładnęły nim.
Istnieje i drugi, tak samo zniewalający Bartłomieja Michałowskiego wektor jego podróży- mianowicie : przez czas. W kwietniu 2000 roku wystawił pierwszy swój cykl "Sztetł"- osadzony w realiach Kazimierza Dolnego- i wtedy pokazał się jako malarz żydowskich miasteczek, a właściwie tego, co z nich, co ze sztetł przetrwało. Wyróżniła go już wówczas nie tylko próba oddania reliktów pejzażu tych miasteczek, co przedstawienia tego, czego nie widać: zjaw, które są w tych pejzażach obecne, jeżeli nie same to poprzez naszą pamięć, powidokowych śladów ludzi, których pochłonęła Zagłada. Nie każdy chce, nie każdy potrafi i nie każdy może tych ludzi, których nie ma zobaczyć.
Grzegorz Józefczuk