23 stycznia 2019 r., godz. 17.30 Filia nr 2 MBP, ul. Peowiaków 12
Słynny hamburski uczony Aby Warburg włączył historię sztuki w nurt myślenia, obejmujący badania nad kulturą, nauką, przemianami społecznymi, magią i astronomią. Przekraczał granice historii sztuki, traktując obraz jako fenomen antropologiczny, szukając w nim wytłumaczenia dla procesów historycznych i kulturowych. Poszerzenie granic dyscypliny badacz postulował podczas swojego wystąpienia na temat astrologicznych motywów we freskach Francesco del Cossy w Palazzo Schifanoja w Ferrarze, którego omówienie stanie się punktem wyjścia dla rozważań dotyczących sztuki w ujęciu Warburga.
Niniejszy cykl wykładów ma charakter szczególny – spotykamy się bowiem po raz 10 – od 10 lat proponujemy Państwu namysł nad sztuką i jej historią. Tym razem chcielibyśmy postawić pytania, które mają sens fundamentalny – w tytule „Magia sztuki” zawiera się nie tylko potoczne wyobrażenie o potężnej, transformującej sile oddziaływania sztuk na duszę ludzką, siła, której tak obawiał się Platon, a Nietzsche, dla przykładu, podziwiał, ale także refleksja nad początkami sztuki – czy rzeczywiście, gdzieś w swoich quasi-mitycznych początkach, sztuka zrodziła się z magii, rytuału, obrzędu? A może od samego zarania diametralnie różniła się od tych dziedzin, zachowując zawsze swoją proteuszową, zwodniczą – fikcyjną naturę? Czy dzieło sztuki, obraz, tekst, czy sonata, uobecnia coś, czego wcześniej nie było, i co mogło zaistnieć tylko dzięki magii formy artystycznej? A może odsłania jakiś pierwotny porządek, odkrywa go, i wskazuje na jego istnienie? Czy może jest wprost przeciwnie – sztuka zawsze pozostanie tylko śladem, raczej świadectwem nieobecności, niemożliwości mimetycznego odtworzenia, a nie reprezentacją – uobecnieniem? I czym właściwie jest to, co dzieło sztuki uobecnia?
Odpowiedź na tak postawione pytania jest na pewno trudna. Nie obiecując, że możemy znaleźć taką odpowiedź, chcemy zaprosić raczej do wspólnej refleksji nad genezą i naturą sztuki, która bywa magią, i równie często tę magiczną wiarę w swoją uobecnioną postać podważa. Sztuka zdaje się łączyć w swoich formach ekspresji świadomość tego, że jej geneza wymyka się racjonalizacji, zaś artyści sami nierzadko chętnie przyjmowali figurę maga, kapłana, trickstera, jako emblemat własnej siły i wyjątkowej pozycji. Czy dziś jednak nadal możemy podzielać tę wiarę w magiczny potencjał tworzenia? Jak zaciera się granica między sztuką a życiem? Czy faktycznie może ona rościć sobie pretensje do tego, by pełnić rolę wychowawcy ludzkości, jak mniemał Fryderyk Schiller? Od wspólnego namysłu zależy, czy uda nam się znaleźć odpowiedź na tak postawione pytania.