Legendarna kuźnia polskiego lotnictwa zamieni się wkrótce w Akademię Lotniczą, będzie kształciła więcej studentów cywilnych, szkoliła pilotów dla policji i straży granicznej oraz prowadziła studia medyczne.
Pomysły na Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w
Dęblinie były różne: Radosław Sikorski (jeszcze gdy był PiS-wskim szefem MON)
chciał ją włączyć w struktury ogólnopolskiego Uniwersytetu Obrony Narodowej.
Kolejny minister obrony Aleksander Szczygło (też PiS) planował utworzyć w
Dęblinie ośrodek kształcenia pilotów wojskowych dla całej Europy Środkowej.
Teraz w Sejmie leży poselski projekt ustawy, która z początkiem września
przyszłego roku powołuje do życia Akademię Lotniczą. To połączenie dęblińskiej
Szkoły Orląt i Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie. Akademia ma
mieć swoją główną siedzibę w Dęblinie.
Nowa jednostka ma prowadzić badania naukowe z zakresu
medycyny, techniki i wojskowości. 6 Szpital Wojskowy w Dęblinie zostanie
połączony z warszawskim instytutem.
Zmiana jest podyktowana tym, że posłowie chcą jeszcze szerzej otworzyć drzwi
uczelni wojskowych dla cywili. Projekt ustawy można przeczytać na stronie
internetowej Sejmu i mimo że to inicjatywa poselska, to ma poparcie resortu
obrony narodowej: - Wprawdzie projekt oficjalnie nie został jeszcze nam
przekazany do konsultacji, ale znamy go i w pełni popieramy - deklaruje w
rozmowie z "Gazetą" Janusz Sejmej, rzecznik resortu. - Wszystko jest
na dobrej drodze do powołania Akademii Lotniczej - dodaje i zaznacza, że w
takim samym tonie wypowiadał się już kilka razy szef MON Bogdan Klich.
- Życzyłbym sobie tego, żeby jeszcze przed końcem roku 2011 wyższa szkoła
oficerska w Dęblinie stała się Akademią Lotniczą kształcącą studentów cywilnych
w jak największej liczbie. Oraz przyjmującą w swe progi studentów
zagranicznych - mówił Klich.
Zmiana będzie nie tylko na papierze. Zaowocuje tym, że w Akademii będzie uczyć
się jeszcze więcej cywili. Nowa uczelnia ma kształcić lekarzy, kontrolerów
lotu, nawigatorów i pilotów. Także pracowników dla innych służb mundurowych -
policji, straży granicznej czy pożarnej. W zależności od możliwości przyszli
lekarze część zajęć mieliby w szpitalu w Dęblinie, a część w warszawskim WIML.
Akademia nadal będzie podlegała MON. Co roku ministerstwo będzie "składało
zamówienia" na liczbę przyjmowanych do szkoły podchorążych. Jeśli pomysł
wejdzie w życie, to w Dęblinie będzie się uczyć więcej cywili niż wojskowych.
- Moją intencją jest, aby ta uczelnia o tak wspaniałej historii stała się
najlepszą i najbardziej znaczącą uczelnią wojskowo-cywilną w tej części Europy,
kształcącą personel naziemny i lotników na potrzeby sił zbrojnych i lotnictwa
cywilnego - mówił Klich w Dęblinie.
Szkoła ma nadal pozostać zapleczem polskiego lotnictwa wojskowego. W 2013 roku
w Dęblinie mają stacjonować nowe samoloty szkoleniowe, na których piloci będą
przygotowywali się do latania na F-16. Na modernizację infrastruktury (np.
hangary, symulatory) w Dęblinie, której wymagają nowe samoloty, MON przeznaczy
około 600 mln złotych.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin