
Stoimy pośrodku drogi. Z przeciwka nadjeżdża furgonetka. Może być pułapką zastawioną przez terrorystów. Jedzie prosto na nas. Naciskamy spust. Samochód staje w płomieniach. Wypadają z niego skrzynki z żywymi, osmalonymi kurami. Przerażone kury rozbiegają się po drodze, gdacząc. Kierowca furgonetki z urwaną ręką leży na ziemi, krzyczy wniebogłosy. Trzeba go dobić. Oglądamy to wszystko przez wizjer czołgu.
