
„Gigante” opowiada o miłości inaczej, niż przyzwyczajają konwencje melodramatu albo romantycznej komedii. Cała fabuła jest prościutka. Wielki jak góra ochroniarz z supermarketu Jara zauważa na obrazie jednej z rozstawionych w całym sklepie kamer twarz dziewczyny. Niby nie ma w niej nic szczególnego. Ot, przeciętna i raczej szara myszka. A jednak coś Jarę do niej ciągnie. Nie ma odwagi podejść, porozmawiać. Podrzuca więc drobny prezencik i cały wolny czas spędza na włóczeniu się za kobietą. Śledzi ją w kafejce internetowej, na ulicy, w sklepie, w kinie, a nawet na randce.
