10 marca 2012 (sobota), godz. 20:00
(Archiwum)
19. Studenckie Konfrontacje Filmowe: "Almanya"
Zapraszamy do obejrzenia filmu "Almanya" podczas Studenckich Konfrontacji Filmowych. Studenckie Konfrontacje Filmowe to cykliczne wydarzenie mające na celu dostarczenie środowisku lubelskich koneserów kina, ze szczególnym uwzględnieniem młodych kinomanów rekrutujących się spośród uczniów i braci akademickiej, ambitnego i ekskluzywnego programu filmowego.
ALMANYA (Almanya – Willkommen In Deutschland)
reż.: Yasemin Samdereli
scen.: Yasemin Samdereli, Nesrin Samdereli
zdj.: The Chau Ngo
muz.: Gerd Baumann
w.: Vedat Erincin (stary Husajn), Fahri Yardim (młody Husajn), Aylin Tezel (Canan), Lilay Huser (stara Fatma), Demet Gül (mloda Fatma), Denis Moschitto (Ali), Rafael Koussouris (Cenk), Petra Schmidt-Schaller (Gabi)
prod.: Niemcy 2010 (97 min)
Niemieckie Nagrody Filmowe ‘2011 – Srebrna: za najlepszy film; Złota: za najlepszy scenariusz
(…)"Almanya" to turecka nazwa Niemiec i tytuł filmu, który ma szanse stać się hitem. Będą na nim śmiać się i wzruszać razem Niemcy i Turcy, którzy dotąd raczej nie bywali w kinie śmieszni. Sagę rodzinną o trzech pokoleniach imigrantów, trochę w stylu wczesnego Kusturicy, z towarzyszeniem dętej orkiestry, z zarysowanymi grubą kreską komediowo-lirycznymi skeczami ukazanymi z perspektywy dziecka, zrealizowała debiutantka Yasemin Samdereli urodzona tak samo jak jej bohaterowie w Niemczech.
Ten film jest odpowiedzią na książkę Thilo Sarrazina „Niemcy wykańczają się sami", która w zeszłym roku wywołała w Niemczech lawinę dyskusji pozwalającej wykraczać poza polityczną poprawność, uderzającej chwilami w ton rasistowski. Można było w tym rozpoznać przedwojenny argument antysemicki: „Ich jest za dużo, za bardzo się mnożą, są obcym ciałem".
W latach 60. do wyniszczonych wojną Niemiec ściągnięto setki tysięcy tureckich gastarbeiterów. Tania siła robocza pomogła wypracować erefenowski cud gospodarczy. I dała początek ponadsześciomilionowej społeczności tureckiej. W filmie zamiast napisu "koniec" jest motto z Maxa Frischa: "Potrzebowaliśmy robotników – przyjechali ludzie".
To film o ludziach noszących maski narodowych stereotypów, pomagający zrozumieć sytuację imigrantów, ich podwójne wyobcowanie: najpierw obcość w Niemczech, a po upływie lat - obcość w swoim dawnym kraju, w rodzinnej Anatolii. Ale jest w tym też inny motyw: ciekawości bycia wśród obcych - czyli tego, czego odmawiał Turkom w swoim pamflecie Sarrazin.
Kiedy w latach 60. Husajn ściągał swoją rodzinę, w oczach jego najmłodszego synka Niemcy były rajem coca-coli. Oszroniona, niewyczerpana butelka nawiedzała go w snach. Zarazem był to kraj groźny, gdzie ludzie "jedzą świninę i czczą ukrzyżowanego boga, którego także jedzą". Niemcy są brudni - uważała żona Husajna. Po przyjeździe w wynajętym mieszkaniu nie mogła się doczyścić klozetu: bo nie wiadomo, jakie bakterie mają ci Niemcy! Dzieci łatwo się zaaklimatyzowały. Jakiś czas straszył je krzyż na ścianie, ale marzyły o choince ze świeczkami, kolędach i prezentach od Świętego Mikołaja.
Husajn jako dziadek rozmawia w myślach z kanclerz Angelą Merkel: "Słuchaj, Angela, powinnaś nas zrozumieć, ty jesteś ze wschodu i my ze wschodu! Jesteśmy tu od 45 lat. Różnie bywało, raz lepiej, raz gorzej, ale w sumie byliśmy szczęśliwi". Ideę filmu czytam tak: turecko-niemiecki związek, sztucznie wywołany, nie da się wymazać, nawet jeżeli rodzina tych turecko-niemieckich Matysiaków wróci kiedyś do Anatolii. Wszystko, co się zdarzyło, pozostaje.
Dlaczego tak mnie porusza ta popularna niemiecko-turecka komedia pojednania? Przecież to nie nasz problem. "Almanya" nie jest "Naszą klasą"; skala problemu nie ta, co w sztuce Słobodzianka. Jednak chcąc nie chcąc, patrzy się na ten film przez pryzmat niewypowiedzianych spraw polsko-żydowskich, kompleksów winy i krzywdy, których nasze kino nie umie wyrazić, a co dopiero próbować leczyć. (…)
Tadeusz Sobolewski – GAZETA WYBORCZA 14.02.2011
ostatnia aktualizacja: 2012-03-06